Te, co skaczą i fruwają, do Olpucha zapraszają – łatwo strawestować słowa tekstu Marii Terlikowskiej do „Zwierzyńca” (tak, tak, są tacy, co pamiętaja ten program). Na spacerze, przed domem, w ogródku lub za płotem można spotkać różne osobliwości.
W odsłonie I wystąpi Maj i jego kolega Bociek.
Wpadła żaba do fryzjera.
– Na kolację się wybieram!
Pocztą przyszło wczoraj z rana
zaproszenie od bociana –
eleganckie, z barwnym szlaczkiem;
tekst pisany drobnym maczkiem:
„Czekam jutro o dwudziestej.”
I dlatego tutaj jestem –
proszę mnie uczesać modnie,
bo chcę damą być. Dosłownie!
Fryzjer spojrzał: – Rzeczywiście …
Nawet znaczek jest na liście!
Wnet przystąpił do czesania:
– Ma być dama? Będzie dama!
Kiedy skończył swoją pracę,
dama rzekła: – Ile płacę?
I, wytwornie uczesana,
wnet pognała do bociana.
Bocian już na żabkę czekał,
skrzydłem machał jej z daleka,
ona zaś kumkała: – Witaj!
i czekała, aż ją spyta
o fryzurę piękna, nową
albo suknię wystrzałową.
Jednak bocian, ów zuchwalec,
nie zajmował się tym wcale.
Zlekceważył żabią grację!
I zjadł damę – na kolację.
Agnieszka Frączek, Dama [w:] tejże, Chichopotam, Warszawa 2006. s.30-31.
Taką wizję bocianowej uczty przedstawiła Pani Agnieszka, przy której wierszach dorastają nasze dzieci – a my razem z nimi. Bociany z Olpucha nie muszą chwytać się podstępu, by przekąsić coś zielonego. W maju zaczyna się bowiem sezon koncertów żab. Uciecha dla ucha i ducha! Rechoczące stawy na dwa, trzy i więcej głosów są oznaką całodobowej luksusowej restauracji…Zapraszamy każdego, kto ma dziób i czerwone nogi. Oto jest pierwszy gość. Przywitajcie porannego Boćka! W eleganckich długich czerwonych butkach i białym fraku podąża ku żabkom… najlepsze surowe, mogą być też na wynos, ale po co? Przecież to Fresh Food 24h i tuż pod nosem (czyt. dziobem). Ach, gdybym był motylem, to chciałbym być boćkiem z Olpucha.